środa, 28 lipca 2010

Diego – człowiek z opaską na oku

Diego rozsiewał wokół siebie atmosferę zaufania i czegoś jeszcze. Dopiero później rozpoznałem to drugie uczucie – ludzie mu ufali bo bali się tego nie zrobić. Po prostu Diego miał w sobie coś takiego, co mówiło “zaufaj mi lub zgiń”. Odczucie było na tyle poważne, że przekonywało nawet największych zawadiaków, którzy fizycznie mieli nad nim przewagę. Diego sprawiał wrażenie, że będzie walczył nieczysto nawet w kategoriach bitek karczemnych. Jego oczy... jego oko zdawało się składać obietnicę połamanych rąk, rozbitych nosów, wybitych rodzin i spalonych domów.

Diego wywierał taki efekt na wszystkich bez podziału na szarże. Przechodząc koło namiotu “Nosa” słyszałem jak komentował jego wizytę w obozie: “dziękujmy losowi, że on jest po naszej stronie.” Dopiero później dowiedziałem się, co miał na myśli.

Później oznaczało moment, w którym razem z moim strzelcami dostaliśmy rozkaz wyruszenia na teren Żabojadów.


Z nieodnalezionego dziennika Richarda Sharpe;
B. Cornwell, Wydawnictwo Erica, Warszawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz