wtorek, 30 marca 2010

1815 - czerwiec

Wiem, że coś wisi w powietrzu... coś czego być może powinienem się bać, ale jednocześnie nie mogę sę doczekać. Czuję zbliżającą się rzeź... na pewno warto wcześniej nabrać sił i posilić się.

O Francuzach można wiele powiedzieć. W większości będą to rzeczy złe i niesławne, ale wiele gorszych rzeczy można powiedzieć o naszych obozowych kucharzach. W porze obiadowej najchętniej poszedłbym do karczmy - nawet francuskiej.

Może nawet napiszę o tym kiedyś książkę...

... kucharską ha... ha... ha...



Z nieodnalezionego dziennika Richarda Sharpe;
Sharpe - chefs on campaign

środa, 24 marca 2010

1807 - w drodze do Kopenhagi.

Mam już chyba dość. Starzeję się a królewski szyling daje mi coraz mniej satysfakcji. Zdecydowałem się opuścić szeregi armii.
Wczoraj spotkałem się z dawnym towarzyszem, który skierował mnie właśnie w stronę Kopenhagi. Nikt nie mówił, że będzie prosto, ale brytyjski oddech na plecach nie nastraja mnie optymistycznie. Przynajmniej Francuzi są na swoich pozycjach - tuż przede mną, odwróceni plecami...

... jeszcze nie tęsknię za pokojem.


Z nieodnalezionego dziennika Richarda Sharpe;
Łupy, B. Cornwell, Wydawnictwo Erica, Warszawa 2007