niedziela, 26 września 2010

Ludzie o nim ciągle gadają.

Po ostatnim wieczorze w karczmie Sharpe jakoś dziwnie mi się przygląda. Odnoszę wrażenie, że nie uwierzył w moje opowieści o legendzie Artura.

Obserwuję go i staram się go nauczyć. Wszystko jednak wskazuje na to, że jeszcze wiele pracy muszę mu poświęcić. Postanowiłem dziś wyjaśnić przyczynę Sharpowego spojrzenia i poszedłem posłuchać, co mówią pozostali żołnierze.

Zaczęło się od tego, że wszyscy widząc, jak się do nich zbliżam milkli, bądź zmieniali temat i zaczynali dyskusję o pogodzie. Żyłbym z pewnością w nieświadomości, gdybym nie musiał skorzystać z wygódki. Dopiero wtedy, otoczony osobistą ciszą usłyszalem rozmowę toczoną przez dwóch strzelców, którzy najwyraźniej nie zauważyli, jak zamykałem za sobą drzwi przybytku. To co usłyszałem potwierdziło moje przypuszczenia. Richard uznał, że zdecydowanie za dużo wczoraj wypiłem, bo w takie bajki, jak te, które wczoraj usłyszał, to on nie ma zamiaru wierzyć.

O samym Sharpie też coś podsłuchałem, ale to opowiem wam już innym razem.



Z nieodnalezionego dziennika Richarda Sharpe;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz