wtorek, 27 kwietnia 2010

1814 – tawerniane wieczory

Życie w armii kieruje się swoimi zasadami. Oczywiście są równi i równiejsi, a o przyjaciół dbasz równie mocno,co o wroga – zawsze warto wiedzieć, gdzie się właśnie znajdują. To ważne mieć jednych za plecami, kiedy drugich masz przed nosem.
Dziś do izby, razem z drzwiami, wpadł jakiś sierżant z rozciętą wargą i przestwionym nosem. Wstał, rozejrzał się, wybiegł a za chwilę jego miejsce zajął inny żołnierz. Wejście miał podobne do kaprala, ale chyba bardziej krwawił. Wyglądało na to, że dobrze się bawili.

Z jakiegoś powodu przypomniało mi się, jak kilka lat temu “zaprzyjanialiśmy” się z Harperem. Takie tam przekomarzanie, przepychanki i rozbite nosy. Kto by się teraz doszukiwał przyczyn.


Przyjaźnie w armii też kierują się swoimi zasadami.



Z nieodnalezionego dziennika Richarda Sharpe;
Sharpe's Rifle, reż. Tom Clegg, 1993

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz