poniedziałek, 8 listopada 2010

Bolące blizny i wspomnienie Mary.

To zaskakujące, jak twardzi faceci nie chcą rozmawiać o kobietach. W każdym razie o kobietach innych niż karczemne dziwki, choć i w tym wypadku mówią głównie o rozmiarach ich... atrybutów i twardości swoich... hmm... - zamiarów. O kobietach z ich serc nie mówią za dużo – bo to zaczyna boleć.

Sharpe nie jest wyjątkiem. Możliwe też, że po prostu nie ufa mi na tyle, by się zwierzać z każdej swojej przygody. Ale i on miewa chwile słabości. Ta chwila ma na imię Mary. Z tego co się dowiedziałem, to właśnie przez nią Sharpe ma blizny na plecach. Może nawet nie tyle przez nią samą, co przez uczucie, któremu nie był w stanie się przeciwstawić.

Przez zaciśnięte zęby wspomniał nazwisko jakiegoś sierżanta... Hag... nie... Hakeswill... chyba tak ono brzmiało. Sharpe stwierdził tylko, że już nigdy nie opuści gardy tak nisko oraz, że obiecał sobie skończyć z problemem, jeśli tylko ta kanalia pojawi się znowu na jego drodze.
Najwyraźniej są blizny, które bolą pomimo upływu czasu.



Z nieodnalezionego dziennika Richarda Sharpe;
Tygrys, B. Cornwell, Wydawnictwo Erica, Warszawa 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz