środa, 24 marca 2010

1807 - w drodze do Kopenhagi.

Mam już chyba dość. Starzeję się a królewski szyling daje mi coraz mniej satysfakcji. Zdecydowałem się opuścić szeregi armii.
Wczoraj spotkałem się z dawnym towarzyszem, który skierował mnie właśnie w stronę Kopenhagi. Nikt nie mówił, że będzie prosto, ale brytyjski oddech na plecach nie nastraja mnie optymistycznie. Przynajmniej Francuzi są na swoich pozycjach - tuż przede mną, odwróceni plecami...

... jeszcze nie tęsknię za pokojem.


Z nieodnalezionego dziennika Richarda Sharpe;
Łupy, B. Cornwell, Wydawnictwo Erica, Warszawa 2007

1 komentarz: