niedziela, 28 listopada 2010

Sharpe zniknął tam, gdzie nikt by go nie szukał.

Moja znajomość z Sharpem nie trwa może zbyt długo, ale ciągle łapię się na tym, że zawsze kiedy wydaje mi się, żę już niczym mnie nie zaskoczy, robi coś całkowicie dziwnego.

Dziś zniknął na długi czas i nikt nie potrafił go znaleźć. Nie było go na nabożeństwie i nie pojawił się później, gdy jego kompania zwyczajowo grała sobie w karty. To, co mnie szczególnie zastanowiło, to fakt, że nikt nie wydawał się zaskoczony jego nieobecnością. Dlaczego. Dowiedziałem się później, kiedy wrócił wieczorem z kilkoma książkami.

Wierzcie w to, lub nie. Sharpe poszedł na targ i znalazł człowieka, który z ukrycia handlował książkami. Powiedział, że to nie dla niego, tylko dla człowieka z oddziału. Sam nie wiem, co myśleć – może znowu mnie nabiera...



Z nieodnalezionego dziennika Richarda Sharpe;
Kampanie Richarda Sharpe B. Cornwell, Wydawnictwo Erica, Warszawa,

http://www.facebook.com/note.php?note_id=169172659772880

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz